
"Ja" do "ty" - najbardziej bolesny iloraz. Niewygodny.
"Ja" staje się zależne od "ty", musi się w każdym momencie określać, pozostawać czujne i przytomne (...). Kiedy niepewność staje się nie do zniesienia, "ja" ucieka w maski, a niejedna z nich tężeje, przeobrażając się w więzienie.
"Ja" do "ty" prawie zawsze zbliża się za bardzo i trzeba walczyć o dystans, i panować nad nim.
Więc lepiej "ty" zamienić na "on", to najbezpieczniejsza relacja, wtedy "ty" nigdy nie podejdzie za blisko. "Ja" musi być pragmatyczne, skupione na swojej gładkiej, kulistej powierzchni, która ukazuje - owszem - swój kształt innym, ale przede wszystkim odbija zewnętrzny świat i nie dopuszcza nic do wewnątrz. Samo może oglądać z różnych stron, może oceniać - uznawać albo odrzucać. Niektóre rzeczy pomniejszać, inne powiększać, być władcą percepcji.
Sprawić, by świat stał się "on", wtedy będzie można go używać jak przedmiotu i przerzucać z ręki do ręki jak piłeczkę, czarować, stwarzać i znikać.
/O. Tokarczuk - "Ostatnie historie"/
No comments:
Post a Comment